Gdzie nas tym razem poniosło? Aż na sam skraj Europy! Portugalia nas urzekła od pierwszej chwili (Wojtka urzekła już na lotnisku, kiedy po wyjściu z terminala błyskawicznie dopadła go miła pani i wcisnęła mu do ręki mapę Porto. "Tego mi było właśnie trzeba" - powiedział Wojtek pozornie spokojnie, ale z błyskiem dzikiej radości w oku).
A co nas najbardziej urzekło? Atmosfera Lizbony, strome uliczki (i wynalazki żeby pokonać te stromizny, czyli zabytkowe windy i kolejki uliczne), żółty tramwaj 28, który się przez te uliczki przeciska (można dotknąć ścian budynków wystawiając rękę przez okno, a piesi muszą się przytulać do murów, żeby się tramwaj zmieścił). Niesamowite są azujejos, czyli płytki zdobiące wszystko co się tylko da. Jest pełno klimatycznych knajpek, gdzie można zjeść dorsza na 1001 sposobów. Mamy pewne podejrzenia, że masa z dorsza była nawet w ciastku, które Wojtek zamówił w jednej cukierni (ciastko było dobre, tylko smak jakiś taki inny, ...rybny?). Porto, czyli miejsce po prostu niesamowicie piękne, zaparło nam dech w piersiach. A te imprezy... Czerwiec to w Portugali miesiąc Santos Populares, czyli popularnych świętych: Antoniego, Jana, Piotra i Pawła. No i w związku z tym trwa jedna, wielka fiesta. Płynnie przechodzą od jednego świętego do drugiego. W Lizbonie wszędzie był Antoni, a w Porto największa Portugalska impreza uliczna (i największa jaką w ogóle widzieliśmy) na Św. Jana.
Na początek parę zdjęć z Lizbony. Więcej może będzie w kolejnych postach (nie obiecujemy, ale się postaramy)
|
WIdok na Lizbonę z dzielnicy Barrio Alto - daleko w tle widać katedrę |
|
Plac Rossio |
|
Most nad Tagiem, prawie jak San Francisco |
|
Pomnik Odkrywców - stąd właśnie odpływał Vasco da Gama |
|
Mapa kolonii Portugalskich, taki sobie chodnik |
|
Torre de Belem |
|
I znowu Vasco da Gama |
|
Tramwaj 28 w dzielnicy Alfama |
|
Widok, tym razem na drugą stronę miasta |
|
A tak jeżdżą tramwajem Lizbońskie dzieciaki |
|
Alfama |
|
Azulejos i Alfama w tle |
|
Wszędzie suszy się pranie, a babcie siedzą w oknach jak śląskie omy |