A dokładniej - w Słowackim Raju. Pogoda w Krakowie wczoraj rano była paskunda - wyjeżdżaliśmy w strugach deszczu. Ale za Nowym Targiem zrobiło się znośnie no i udało się - na Słowacji upalny weekend! Znowu namiot, kemping, dzicz (no prawie - na kempingu były ze trzy knajpy, sklep i dziadki w campervanach), góry i lasy - genialne!
Wczoraj - 1.09.2012 przeszliśmy szlakiem przez przełom Hornadu, a dziś dolinę Suchej Beli - coś niesamowitego (jak już przelazłam przez te wszytskie drabinki z powyłamywanymi szczebelkami, wiszące nad przepaścią i na trzęsących nogach zjadłam w nagrodę resztkę czekolady, to byłam zachwycona - polecam!).
|
Takie tam, widoczki po drodze... (tuż za przełęczą Zdziarską)
|
|
Dzień 1 - przełom Hornadu |
|
Stupaczki - czyli coś, o czym naiwnie myślałam, że jak przejdę, to najgorsze będzie za mną \
|
|
Autokemping Podlesok - prawie dzicz
|
|
Dzień 2 - Sucha Bela
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz