wtorek, 10 sierpnia 2010

See(r)ya soon (strasznie głupi tytuł)

Trudno powiedzieć czy to szybko zleciało czy nie, w każdym razie już za 4 dni o tej porze będę w samolocie, mniej więcej w połowie drogi między Rygą a Bejrutem. Powoli zaczynam czuć bliskość wyjazdu, choćby poprzez to że stworzyłem listę rzeczy do spakowania (na pewno niekompletną) czy nagromadzenie różnych dziwnych rzeczy które do tej pory były mi do życia zbędne (np. krem z filtrem UV 50, alfabet arabski czy lniany kapelusz).

No ale z ważniejszych spraw: dziewczyny są już w Syrii. Po 3-dniowej, strasznie męczącej i skomplikowanej przeprawie z Armenii przez Gruzję i Turcję dotarły wczoraj późnym wieczorem do Aleppo. Okazało się zatem że da się dostać syryjską wizę na granicy, całe szczęście. Teraz parę dni w Syrii i 14-go widzimy się w Bejrucie :)

A jak tam ogólnie jest to widać na załączonym obrazku.

1 komentarz:

  1. Wojtek musisz teraz sporo czasu spędzić w solarium :) żeby się przyzwyczaić do temperatury :)

    OdpowiedzUsuń