Nadarzyła się pierwsza okazja żeby porozmawiać z Agnieszką na skypie, więc była też okazja do weryfikacji faktów których wcześniej musiałem się domyślać. Okazało się, że nieumyślnie wprowadzałem czytelników błąd bo dziewczyny są nie w Trabzonie tylko Trabzonowicach pod Grajewem.
Ok, aż tak nie. Niemniej okazało się że mylnie określiłem blondyna z brodą na jednym ze zdjęć we wpisie o Stambule "panem Markiem kierowcą TIR-a". Tymczasem obaj panowie to owi znajomi Ani którzy udają się do Iranu i z którymi dziewczyny podróżują nadal, dopiero w czwartek mają rozjechać się w swoje strony. Drugi błąd dotyczy mapki gdzie błędnie zaznaczyłem że były w Ankarze (ale tam usprawiedliwiłem się że to tylko moje przypuszczenie najbardziej prawdopodobnej wersji zdarzeń). Jak się okazało trasa biegła głównie wybrzeżem a Ankara została pominięta. No i trzecie: wcale nie są jeszcze w Gruzji, korzystają z uroków i luksusów Trabzonu a do Batumi wybierają się dopiero w czwartek (chociaż znowu mogę wprowadzać w błąd bo wg Agi dziś jest poniedziałek). Może ja lepiej nic nie będę pisał :)
W każdym razie przed ostatecznym wyjazdem z Trabzonu planowana jest wycieczka do położonego w górach klasztoru Sumela. Potem przez Rize do Batumi w Gruzji. Od momentu rozstania z chłopakami koniec z podróżami autostopem, choć taka forma jest kusząca bo w Turcji działa on ponoć doskonale - kierowcy zatrzymują się, częstują jedzeniem i czajem, biorą nawet 4 osoby do jednego auta, na pakę, wszystko jedno.
Dostałem jeszcze polecenie przekazania czym to w tej Turcji się raczą: otóż Aga poleca zupę (ciorbę) z soczewicy oraz lachmadzun czyli coś w rodzaju tureckiej pizzy. Kupiła też na bazarze zupełnie niepraktyczną rzecz do wożenia przez ponad miesiąc czyli... czajnik do czaju. Ponoć to już uzależnienie.
Tymczasem w Krakowie mam za sobą spotkania w trzech firmach-przypadkach do pracy magisterskiej. W tym celu byłem wczoraj w Ożarowie Mazowieckim i Łodzi, a dziś na rogatkach Ruczaju. No ale wreszcie mam wszystkie dane żeby skończyć w lipcu pisać, a wtedy będę mógł się w pełni poświęcić czytaniu o arabskich krajach. Mam nadzieję że od 7-go sierpnia wpisy na blogu będą już tylko po arabsku.
PS. Może jutro uda się wrzucić jakieś autentyczne zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz