niedziela, 15 maja 2016

Gruzja #2 26.04-01.05.2016 Tbilisi

W Tbilisi spędziliśmy dużo czasu. Pięć dni z przerwą na wycieczkę do Kazbegi 29-30.04. Być może jak dla nas, lubiących aktywne podróżowanie i częste zmiany miejsc, trochę za długo. Po części było to spowodowane tym, że pierwszego maja w Gruzji była Wielkanoc i baliśmy się, że w innych, mniejszych miejscowościach tego dnia nic nie zrobimy i wszystko będzie pozamykane. W każdym razie myślę, że 2-3 dni (chyba 2-3 godz.)* w stolicy (z pół dniową wycieczką do pobliskiej Mcchety) w zupełności wystarczy.






Wojtkowi się Tbilisi nie podobało. Głównie przez fakt, że miasto jest zdominowane przez kierowców, do tego gruzińskich kierowców, którzy jeżdżą jak wariaci, zamiast hamulca używają klaksonu, kto większy, szybszy i głośniejszy ma pierwszeństwo. Przejść dla pieszych praktycznie nie ma, a nawet jeśli są to nie należy myśleć, że można przez nie bezpiecznie przejść na drugą stronę. Przez wielopasmowe ulice trzeba przechodzić "na raty" zatrzymując się pomiędzy pasami ruchu. Chodniki są tak wąskie i zniszczone, do tego trasy góra-dół, tak że faktycznie spacer z wózkiem to niezły wycisk dla mięśni.

Może Wojtek będzie w stanie podać jeszcze jakieś inne powody, dlaczego Tbilisi go zniechęciło, bo jak dla mnie miasto ma niesamowity klimat. No pięknie tam jest po prostu, do tego nie w takim sensie pięknego, wypucowanego, odpicowanego zachodu, tylko taki artystyczny nieład, no i nie ma się co czarować: bieda. W mieście nie brakuje też nowoczesnych, szklanych budynków o fantastycznych kształtach, szkoda, że budują takie dziwadła zamiast uratować trochę zabytkowych budynków w starych dzielnicach.

W Tbilisi mieliśmy bardzo przyjemny hostel, w samym centrum miasta, przy stacji metra Rustaveli, a było tam bardzo zacisznie i zielono. Hostel mieści się w ładnej starej willi, takiej dość typowej dla Tbilisi, z parkietami, stiukowymi sufitami, małym ogródkiem i balkonem. No, bardzo przyjemny. Dodatkową atrakcją był śliniący i dyszący się pies (a mimo to jakiś taki sympatyczny), który bardzo się chciał zaprzyjaźnić z Gabrysią i godzinami mógł aportować jej różne rzucone przedmioty.

Jeśli chodzi o jedzenie w centrum to możemy polecić knajpę w środku starego miasta, która na pierwszy rzut oka wygląda jak turystyczny moloch, ale serwują bardzo dobre i niedrogie (jak na lokalizację) jedzenie: Machakhela.

* przypis W.

Aleja Rustawelego - główna ulica miasta, z widokiem na Plac Wolności i kolumnę ze św. Jerzym (kiedyś był tam Lenin)

Most Pokoju
Pałac prezydencki (na górze), a pod nim nieukończony budynek teatru.
Stare Tbilisi.

Stare miasto i twierdza Narikala nocą. Całkiem ładnie podświetlone. A w prawym dolnym rogu knajpa Machakhela.


Kościół Tsminda Sameba, czyli Św. Trójcy, zbudowany w 2004 roku - olbrzymi.
Pomnik Matki Gruzji góruje nad miastem. Trzyma kielich dla przyjaciół, a miecz dla wrogów.

Abanotubani, czyli dzielnica łaźni.




















1 komentarz:

  1. Pozdrowienia od Cioci Stasi i Wujka Jurka z Bielska-Białej. Cieszymy się, że jesteście zadowoleni z wycieczki, z przyjemnością obejrzeliśmy zdjęcia. Całujemy wszystkich i jeszcze raz pozdrawiamy. Kowalscy z Bielska.

    OdpowiedzUsuń