sobota, 24 maja 2014

W poszukiwaniu najlepszego dorsza

Już za tydzień ruszamy na południe, dlatego najwyższy czas podać garść szczegółów na temat tego, jak nasza czerwcowa eskapada przebiegać będzie. Spieszę zdementować, że wbrew temu co napisała Aga plan jest opracowany z dokładnością do 2 godzin a nie do godziny.



Ale do rzeczy: 
31 maja lądujemy w Maladze, na samym południu Hiszpanii. Dlaczego właśnie tam? Oczywiście lot okazał się o parę groszy tańszy niż do Faro. Osoby spoza Krakowa nazwą pewnie takie podejście skąpstwem, ja preferuję określenie "zmysł oszczędzania".

Korzystając z okazji, w drodze do krainy Luzytanów zahaczymy o Granadę i tamtejszą Alhambrę. We wtorek, 3 czerwca, zaczniemy już natomiast od regionu Algarve eksplorację ojczyzny Henryka Żeglarza. Pomocne w tym będzie jakieś niewielkie auto, które powinno czekać na nas w Faro. W Algarve w planie jest przede wszystkim wybrzeże południowo-zachodnie, czyli pełna majestatycznych klifów Costa Vicentina.

Dalej ruszymy wgłąb lądu, w rejon Alentejo. Tam czekają na nas malownicze miasteczka jak Serpa czy Beja, a także perła okolicy - Cesaria Evora. Omijając Lizbonę wrócimy bliżej Atlantyku by podziwiać potężne średniowieczne klasztory w mieścinkach Batalha, Alcobaca i Tomar. Następnie odwiedzimy studencką stolicę kraju, czyli Coimbrę.


Za Coimbrą znów ruszymy w stronę serca półwyspu aby zajrzeć do kamiennych wiosek, zagubionych nieopodal miejscowości Lousa. Następnie skierujemy się dalej na wschód, by zdobyć na czterech kołach najwyższy szczyt kontynentalnej Portugalii czyli Torre. Po górskich emocjach zjedziemy aż na dno doliny Douro i tam będziemy ekscytować się krajobrazami oraz, być może też wdrażać skromną enoturystykę (o ile tamtejsi winiarze okażą się równie gościnni jak ci w nowozelandzkim Marlborough). Będąc przy temacie kulinarnym należy dodać, że głównym składnikiem diety Agi będzie dorsz, a mojej sardynki.

Na koniec pozostanie wizyta w znanych tam już z ubiegłego roku metropoliach - Porto i Lizbonie. Tym razem podróż między nimi planujemy odbyć pociągiem. No i żeby nie było zbyt prosto wracamy z międzylądowaniem i noclegiem w połowie drogi.

Ciąg dalszy wkrótce - pewnie już z Luzytanii!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz