wtorek, 3 sierpnia 2010

Erewań tam i z powrotem

Ucieszyłem się, że może teraz będę wyręczany w pisaniu już na stałe ale nic z tych rzeczy ;) Uzupełniając ostatni wpis Agnieszki mogę dodać że w Armenii są już od piątku. W Erewaniu mieszkają u irańskiego rysownika Alego który ma sporo wolnego czasu więc oprowadza dziewczyny po mieście i gotuje im irańskie specjały (bo ponoć ormiańska kuchnia tylko kopiuje kuchnię sąsiednich krajów i nic nowego nie wnosi). Sporo czasu spędziły też z trójką Niemców którzy również mieszkali u Alego. Były z nimi np. na ormiańskim disco.. W ogóle nie wiem czy powinienem się cieszyć z tak zmaskulinizowanego towarzystwa?


Dziś z kolei dziewczyny pojechały nad położone na 2000 m.n.p.m. jezioro Sewan w którym mogły się wykąpać w chłodnej wodzie i generalnie odpocząć od wszechobecnych upałów. Spotkały tam również hmm wyżej wymienionych Niemców. Dalsze plany (już bez Niemców jak sądzę) to wycieczka w stronę Araratu gdzie jest jeszcze kilka zabytkowych monastyrów do obejrzenia, no i okazja do przyjrzenia się położonej na terenie Turcji świętej górze Ormian z bliska.






Dwa nowe odkrycia z Erewania to grająca i świecąca fontanna (choć Ania twierdzi że we Wrocławiu jest lepsza, w sumie w Krakowie na pl. Szczepańskim też coś takiego jest ale jeszcze nie widziałem jak świeci) i muzeum tamtejszego reżysera Siergieja Paradżanowa który nie tylko kręcił filmy ale też rysował.


Zdjęć tym razem niestety nie ma, a kolejne wieści pewnie w okolicach czwartku. Tymczasem w Krakowie zaczynam powoli przedwyjazdowe zakupy, wysłałem też kilka wiadomości do potencjalnych hostów w Bejrucie bo to najdroższe miasto na trasie a chwilę trzeba będzie tam spędzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz