piątek, 13 sierpnia 2010

W drogę

Plecak jest podejrzanie lekki ale może taki właśnie ma być i wcale nie oznacza to że zapomniałem pięćdziesięciu różnych rzeczy. W każdym razie jutro z samego rana ruszam pociągiem do Warszawy, potem na lotnisko, samolotem do Rygi (odprawiłem się elektronicznie oszczędzając w ten sposób 5 euro) no i do Bejrutu. Chwilę po północy, właściwie już 15 sierpnia będę na miejscu. No i mam nadzieję że chwilę później gdzieś jakoś się spotkamy. Lekki stres jest, pewnie w nocy się obudzę kilka razy, poza tym dziwnie tak dolatywać samemu. Mam nadzieję że dziewczyny już po arabsku potrafią wynegocjować dziesięciokrotnie niższą cenę taksówki z lotniska :)


One do Bejrutu dotrą dopiero jutro, z ostatnich dość skąpych informacji (bo już dostępu do internetu nie miały) wiem że po wyjeździe z Aleppo były w nadmorskim mieście Latakia (też w Syrii). Ale nastroje bardzo dobre, przynajmniej wnioskując z smsów. Dopiero na miejscu dowiem się czy to wszystko co tu pisałem przez ostatni miesiąc miało cokolwiek wspólnego z rzeczywistością.


Częstotliwość publikacji na blogu na pewno mocno spadnie, ale postaramy się by nie spadła do zera :) Przy najbliższej dogodnej okazji jakaś krótka notka na pewno się pojawi. Póki co ila allekaLa ilaha illa Allah Muhammad rasulullah

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz