Tydzień po powrocie przyszedł czas na ostatni, przynajmniej z mojej strony, tekst dotyczący wyjazdu do Portugalii. Postanowiłem stworzyć własny, subiektywny ranking 10 najlepszych rzeczy jakie zapadły mi w pamięć. Zacznijmy więc od końca!
3 ostatnie dni miały już zupełnie inny charakter niż wcześniejsza część wyjazdu. Lizbonę i Porto zdążyliśmy już nieco poznać rok temu, dlatego tym razem skupiliśmy się na szukaniu bardziej niszowych atrakcji oraz wizyty w miejscach które najbardziej zapadły nam w pamięci.
Jesteśmy niemal zgodni, że wczorajszy dzień (9.06) był najlepszym jak dotąd. Nie możemy się oczywiście zarzekać, bo kilka ich do końca zostało. Ale chyba jednak bodajże poniedziałku nic nie przebije.
Mamy problem z komputerem Agi, wiec już chyba do końca wyjazdu relacje będą dużo skromniejsze niż dotąd. Mamy nadzieję że nie straciliśmy bezpowrotnie zdjęć z pierwszych dni. Zatem w telegraficznym skrócie co się u nas działo.
Jesteśmy w Sagres. Czyli jeśliby spojrzeć na mapę, na samym południowo-zachodnim krańcu kontynentalnej Europy. Ponoć jeszcze w XIV wieku co poniektórzy sądzili, że tu też kończy sie płaski świat.
Hiszpański etap naszej eskapadki powoli dobiega końca. Po dzisiejszym, dość pobieżnym zwiedzeniu Granady jutro ruszamy w stronę Portugalii (z krótkim przystankiem w Sevilli). Wieczorem będziemy już w Faro, czyli jednym z głównych miast regionu Algarve.