wtorek, 10 czerwca 2014

Najlepszy dzień

Jesteśmy niemal zgodni, że wczorajszy dzień (9.06) był najlepszym jak dotąd. Nie możemy się oczywiście zarzekać, bo kilka ich do końca zostało. Ale chyba jednak bodajże poniedziałku nic nie przebije.



  Jeszcze przed południem szczękaliśmy zębami i rzucaliśmy śniegiem na szczycie Torre (1993), oczywiście wyjechaliśmy nań autem żeby ktoś nie pomyślał że chciałoby nam sie wyłazić piechotą).




Potem jedliśmy słodkie sardynki w sennej mieścinie Trancoso.

Słodkie sardynki

Następnie, gwóźdź programu: podziwialiśmy nieprawdopodobne widoki w regionie Alto Douro. To tam na stromych, pociętych tarasami zboczach rosną winogrona które służą do produkcji słynnego Porto. Aga załapała się oczywiście na degustację - pewnie dlatego ona nie ma wątpliwości że ten dzień był najlepszy.

Douro, czyli zlota rzeka




Wisienką na torcie było miasteczko Lamego z najlepszym, a zarazem tanim emeryckim kempingiem i ładnym barokowym sanktuarium, do którego prowadzi 600 schodów.


Dzis jestesmy nad morzem kolo Porto by jutro oddac auto i rozpoczac ostatni etap.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz