sobota, 10 listopada 2012

10.11 - Milford Sound

"Tyle wody nie w poziomie, to jeszcze w całym życiu nie widzałem" - powiedział Wojtek w drodze powrotnej z Milford Sound i to jest najlepsze podsumowanie dnia. Jest tu jedna z najwyższych średnich rocznych opadów na świecie. Podobno przez cały porzedni tydzień było sucho i słonecznie, dopiero dziś wszystko wróciło do normy. To, co się tam działo jest nie do opisania - trzeba zobaczyć:

 Droga do Mikford Sound, tuż za tunelem Homera  - tak, tymi serpentynami właśnie trzeba zjechać.

 Rejs statkiem po Milford Sound




Te wszystkie wodospady powstają tam tylko po deszczu. Normalnie w w fiordzie można zobaczyć tylko dwa, reszta znika juz jakieś kilka godzin po ustąpieniu ulewy.

Cóż miejsce zapiera dech w piersiach, ale jest dość niegościnne. Wrócliśmy szybko na południe - dziś nocujemy nad jeziorem Manapouri, mamy rewelacyjny kemping - Possus Lodge (czyli "Nora oposa") :)

Nad jeziorem Manapouri - jakieś 140 km na południe od Milford Sound

                       Scenki z życia w norze oposa (dobra była kolacja)


I na koniec nowozelandzki czarny charakter (znamy już niestety dobrze te gadziny, wszędzie sie dostaną, są sprytniejsze od komarów i gryzą do krwi, podejrzewam, że mają kły, ale jeszcze nie udalo mi się zaobserować):






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz