poniedziałek, 12 listopada 2012

12.11 Catlins - Otago - Dunedin


Nad ranem pogoda na szczęście była już dużo lepsza. Przede wszystkim ustał zimny wiatr, który najbardziej dawał nam się we znaki. W ogóle obudziło nas miauczenie kota, który stał za drzwiami. Wpuściliśmy go i spaliśmy jeszcze przez chwilę już w trójkę.

Przy tak dobrej pogodzie szkoda było opuszczać tak wspaniałe miejsce, ale nie było wyjścia. Ruszyliśmy w dalszą drogę Southern Scenic Route. Początkowe kilometry prowadziły krętą drogą przez pasmo Catlins – dość niewysokie, do 800 m. n.p.m. Zatrzymaliśmy się raz, na wysokiej skarpie z której świetnie widać było ocean, plaże i małe wysepki. Wypatrywaliśmy delfinów, niestety tym razem się nie udało.

Kolejny krótki postój wypadł przy „górze Tunelowej” – krótki spacer prowadził do tunelu dawnej linii kolejowej. Następnie, w miejscowości Kaka Point zatrzymaliśmy się przy plaży na której zauważyliśmy fokę. Jacyś dwaj młodzi Nowozelandczycy podeszli do niej blisko sądząc że coś jej dolega, a wtedy skoczyła z impetem – chyba się trochę wystraszyli. We wszystkich miejscach gdzie widuje się dzikie zwierzęta typu pingwiny, foki, lwy morskie czy delfiny, są ustawione tablice ostrzegawcze informujące  na jaką odległość można się zbliżyć (max. 10 metrów) i jak należy się zachować wobec danego zwierza.

Po dłuższym odcinku jazdy dotarliśmy na półwysep Otago, gdzie w zatoce Sandfly Bay spodziewaliśmy się spotkać dzikie zwierzęta. Nie inaczej – na tej niesamowicie pięknej, piaszczystej plaży drzemało sobie kilkanaście ogromnych lwów morskich. To miejsce nie jest na szczęście dobrze znane, dlatego nie spotkaliśmy tam zbyt wielu innych osób. Sen lwom morskim mogły jedynie zakłócać wydzierające się mewy.
Z półwyspu pojechaliśmy krętą, wąską drogą do Dunedin – największego jak dotąd miasta od Christchurch. To taki lokalny Oxford – 20% mieszkańców to studenci. Miasto szczególnie nas nie porwało, choć jest tam trochę zabytkowych budynków z czasów wczesnych szkockich osadników – np. kościół z połowy XIX w. czy wspaniały dworzec kolejowy. Po krótkim spacerze i zjedzeniu burgerów w knajpie koło centralnego placu Octagon, ruszyliśmy dalej.

Planowaliśmy nocować w miejscowości Moeraki, która słynie z tajemniczych okrągłych głazów widocznych najlepiej podczas odpływu. Nie mogliśmy jednak znaleźć kempingu, dlatego podjechaliśmy jeszcze kilka kilometrów dalej, i ostatecznie nocujemy na kempingu w Hampden. Przejechaliśmy dziś najwięcej, aż 310 kilometrów.

Jutro wracamy do pierwotnej trasy, jedziemy przez Oamaru do miejscowości Lake Tekapo. Prognoza pogody na najbliższe dni jest dobra, mamy nadzieję że się utrzyma.


domek w Curio Bay w słonecznej odsłonie


plaża w Catlins


foka :)


półwysep Otago - Sandlfy Bay, czarne punkty to lwy morskie




śpiące lwy


Dunedin - dworzec kolejowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz