niedziela, 4 listopada 2012

Jesteśmy w Sydney!!!

Większość drogi już za nami. Dwie noce w samolocie, jakieś 18 tysięcy km w powietrzu. Jesteśmy zachwyceni Air Emirates. Wyspaliśmy się, jedlkiśmy dużo dobrego samolotowego jedzenia. Wojtek rozwiązuje sudoku na poziomie extreme, Agusia słucha sobie muzyki. Na razie bez objawów jetlagu. Widizeliśmy Burż Dubaj (najwyższy wieżowiec na świecie  - szału nie ma), pola naftowe w Iraku, pokręconą rzekę gdzieś w Tajlandii, a poza tym dużo chmur i wody pod nami :).

Na lotniskach we Frankfurcie i w Sydney już mają choinki.
Lecimy, bo już nas do samolotu wołają!

PS. Śmiesznie że w Polsce jeszcze niedziela a tu już poniedziałek i południe dochodzi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz