Nad ranem pogoda na szczęście była już dużo lepsza. Przede
wszystkim ustał zimny wiatr, który najbardziej dawał nam się we znaki. W ogóle
obudziło nas miauczenie kota, który stał za drzwiami. Wpuściliśmy go i spaliśmy
jeszcze przez chwilę już w trójkę.
Przy tak dobrej pogodzie szkoda było opuszczać tak wspaniałe
miejsce, ale nie było wyjścia. Ruszyliśmy w dalszą drogę Southern Scenic Route.
Początkowe kilometry prowadziły krętą drogą przez pasmo Catlins – dość
niewysokie, do 800 m. n.p.m. Zatrzymaliśmy się raz, na wysokiej skarpie z
której świetnie widać było ocean, plaże i małe wysepki. Wypatrywaliśmy
delfinów, niestety tym razem się nie udało.
Kolejny krótki postój wypadł przy „górze Tunelowej” – krótki
spacer prowadził do tunelu dawnej linii kolejowej. Następnie, w miejscowości
Kaka Point zatrzymaliśmy się przy plaży na której zauważyliśmy fokę. Jacyś dwaj
młodzi Nowozelandczycy podeszli do niej blisko sądząc że coś jej dolega, a
wtedy skoczyła z impetem – chyba się trochę wystraszyli. We wszystkich
miejscach gdzie widuje się dzikie zwierzęta typu pingwiny, foki, lwy morskie
czy delfiny, są ustawione tablice ostrzegawcze informujące na jaką odległość można się zbliżyć (max. 10
metrów) i jak należy się zachować wobec danego zwierza.
Po dłuższym odcinku jazdy dotarliśmy na półwysep Otago,
gdzie w zatoce Sandfly Bay spodziewaliśmy się spotkać dzikie zwierzęta. Nie
inaczej – na tej niesamowicie pięknej, piaszczystej plaży drzemało sobie
kilkanaście ogromnych lwów morskich. To miejsce nie jest na szczęście dobrze
znane, dlatego nie spotkaliśmy tam zbyt wielu innych osób. Sen lwom morskim
mogły jedynie zakłócać wydzierające się mewy.
Z półwyspu pojechaliśmy krętą, wąską drogą do Dunedin –
największego jak dotąd miasta od Christchurch. To taki lokalny Oxford – 20%
mieszkańców to studenci. Miasto szczególnie nas nie porwało, choć jest tam
trochę zabytkowych budynków z czasów wczesnych szkockich osadników – np.
kościół z połowy XIX w. czy wspaniały dworzec kolejowy. Po krótkim spacerze i
zjedzeniu burgerów w knajpie koło centralnego placu Octagon, ruszyliśmy dalej.
Planowaliśmy nocować w miejscowości Moeraki, która słynie z
tajemniczych okrągłych głazów widocznych najlepiej podczas odpływu. Nie
mogliśmy jednak znaleźć kempingu, dlatego podjechaliśmy jeszcze kilka
kilometrów dalej, i ostatecznie nocujemy na kempingu w Hampden. Przejechaliśmy
dziś najwięcej, aż 310 kilometrów.
Jutro wracamy do pierwotnej trasy, jedziemy przez Oamaru do
miejscowości Lake Tekapo. Prognoza pogody na najbliższe dni jest dobra, mamy
nadzieję że się utrzyma.
domek w Curio Bay w słonecznej odsłonie
plaża w Catlins
foka :)
półwysep Otago - Sandlfy Bay, czarne punkty to lwy morskie
śpiące lwy
Dunedin - dworzec kolejowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz