Po trzech dniach znakomitej pogody, w końcu musieliśmy się pogodzić z tym, że w Nowej Zelandii taki stan rzeczy to raczej anomalia. Przez całe przedpołudnie jednak słońce jeszcze dogrzewało.
Wyruszyliśmy z Wanaka po 9-tej w stronę Queenstown malowniczą drogą przez pasmo Crown Range. To najwyżej prowadząca asfaltowa droga w kraju, serpentyny wyprowadziły nas na wysokość 1076 metrów skąd rozpościerał się wspaniały widok na góry i jezioro Wakatipu. Serpentyny w dół były jeszcze bardziej emocjonujące.
Po samym Queenstown nie spodziewaliśmy się za wiele, bo to taki lokalny kurort. Coś jak nasze Zakopane, tylko oprócz gór ma jeszcze jezioro. A jednak byliśmy mile zaskoczeni - atmosfera bardzo przyjemna, dużo zieleni i całkiem ładne budynki. Chociaż nie planowaliśmy tego, zjedliśmy ogromne burgery w słynnej knajpie Fergburger. Aga zjadła "Little Lamby" - z jagnięciną, a ja wybrałem "Sweet Bambi" z sarniną.
Po wyjechaniu z Queenstown dotarliśmy do miejscowości Kingston z której kursuje kapitalna retrokolej. Parowóz z kilkoma wagonami przed sezonem wiózł raptem... 1 pasażera. Stacja nad samym jeziorem, w starym stylu jak z amerykańskich westernów, para i świst - to lubimy najbardziej.
Potem jeszcze dość monotonne 100 kilometrów i dotarliśmy do wietrznego Te Anau - miasteczka skupiającego turystykę w Fiordlandzie. Ostatecznie zmieniliśmy plany i zamiast spędzić kolejne 2 dni na Kepler Track (ze względu na coraz gorszą pogodę), postanowiliśmy jechać nazajutrz do fiordu Milford, a przez kolejne 3 dni zrobić trasę samochodową Southern Scenic Route przez Invercargill do Dunedin i dalej z powrotem do zaplanowanej częśći podróży w Lake Tekapo. Droga sama w sobie nie będzie może tak ciekawa jak dotąd, za to obfituje w miejsca w których przy odrobinie szczęścia można zobaczyć foki, lwy morskie a nawet pingwiny!
I jeszcze trochę zdjęć, najpierw z czwartku a potem z piątku.
Wyruszyliśmy z Wanaka po 9-tej w stronę Queenstown malowniczą drogą przez pasmo Crown Range. To najwyżej prowadząca asfaltowa droga w kraju, serpentyny wyprowadziły nas na wysokość 1076 metrów skąd rozpościerał się wspaniały widok na góry i jezioro Wakatipu. Serpentyny w dół były jeszcze bardziej emocjonujące.
Po samym Queenstown nie spodziewaliśmy się za wiele, bo to taki lokalny kurort. Coś jak nasze Zakopane, tylko oprócz gór ma jeszcze jezioro. A jednak byliśmy mile zaskoczeni - atmosfera bardzo przyjemna, dużo zieleni i całkiem ładne budynki. Chociaż nie planowaliśmy tego, zjedliśmy ogromne burgery w słynnej knajpie Fergburger. Aga zjadła "Little Lamby" - z jagnięciną, a ja wybrałem "Sweet Bambi" z sarniną.
Po wyjechaniu z Queenstown dotarliśmy do miejscowości Kingston z której kursuje kapitalna retrokolej. Parowóz z kilkoma wagonami przed sezonem wiózł raptem... 1 pasażera. Stacja nad samym jeziorem, w starym stylu jak z amerykańskich westernów, para i świst - to lubimy najbardziej.
Potem jeszcze dość monotonne 100 kilometrów i dotarliśmy do wietrznego Te Anau - miasteczka skupiającego turystykę w Fiordlandzie. Ostatecznie zmieniliśmy plany i zamiast spędzić kolejne 2 dni na Kepler Track (ze względu na coraz gorszą pogodę), postanowiliśmy jechać nazajutrz do fiordu Milford, a przez kolejne 3 dni zrobić trasę samochodową Southern Scenic Route przez Invercargill do Dunedin i dalej z powrotem do zaplanowanej częśći podróży w Lake Tekapo. Droga sama w sobie nie będzie może tak ciekawa jak dotąd, za to obfituje w miejsca w których przy odrobinie szczęścia można zobaczyć foki, lwy morskie a nawet pingwiny!
I jeszcze trochę zdjęć, najpierw z czwartku a potem z piątku.
Widok z Fox Glacier na górę Tasmana, w chmurze po prawej - Aoraki (Mount Cook)
punkt widokowy na morze Tasmana - przy drodze z Fox Glacier do Haast
w górę błękitnej rzeki Haast
Blue Pools - banior z ogromnymi pstrągami po drugiej stronie Haast Pass
pierwsze widoki na jezioro Wanaka
droga nad jeziorem Hawea
miejscowość Wanaka - widok z kempingu
Złota Strzała na 1076 m. n.p.m.
Sweet Bambi
widokówka z Queenstown
a my jesteśmy Gimli :)
parowóz Kingston Flyer
typowa Nowa Zelandia
poskramiacz pstrągów nad jeziorem Te Anau
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz